Godz[ina] 12.00. Podzelowałem buty — no jedno zmartwienie odwalone. Cholery nie dają nam chleba, podobno nie dadzą, dlaczego nie wiadomo. No po prostu niet. Żeby ich nagła krew. Wody tak samo nie ma. Rury popękały. Och, żeby oni popękali. Godz[ina] 22.30. Po pracy — skończyliśmy stół i ławki. Teraz naprawdę nasz salonik wygląda pysznie.
Jutro choinka, no i Wilię będziemy mieli fest. W dzisiejszym rozkazie władze zabroniły nam śpiewać jutro kolędy. No niech nas pocałują w dupę. Będziemy śpiewali cały wieczór. Chleb dali nam przy obiedzie. Wciąłem wszystek. Wyfasowaliśmy czaj i cukier. Obecnie Rudnicki i Łącki poszli gotować wodę na herbatę — naturalnie ze śniegu, bo wody niet.
Kozielsk, 22 grudnia
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.
Godz. 11.00. My jeszcze w pociągu. Dobiliśmy do (zdaje się) Smoleńska. Jeszcze nie jesteśmy na stacji. Noc mieliśmy cholerną. Miejsca b[ardzo] mało. Jeść naturalnie dotąd nie dali. Jak zwykle naturalnie byłem tego pewien. Cholery. Z kartek, jakie znaleźliśmy, wiemy, że mamy wyładować się za Smo[leńskiem] około 10 km. Zobaczymy.
Smoleńsk, 12 kwietnia
Pamiętniki znalezione w Katyniu, przedm. Janusz Zawodny, Paryż 1989.